środa, 5 grudnia 2012

Zima!!!

A więc jesteś zimo! Nareszcie! Trzeba było czekać aż na grudzień, żeby poczuć zimowy klimat.

Pierwsze bieganie w śniegu mam więc zaliczone. Było bardzo przyjemnie - nie było siarczystego mrozu, nie wiało mocno. Za to ta niewielka warstewka białego puchu bardzo miło amortyzowała stopy.

Ale mam jeszcze niedosyt - brakuje mi biegu podczas mocnego opadu. Chciałbym pobiegać w takiej niemal pierzynie ze śniegu, tak żeby płatki przylepiały mi się do rzęs, a nie jak teraz gdy zamarzające ostre kuleczki wbijały się w gałki oczne powodując rwący ból, jakby ktoś szpilki wkłuwał w oczy. I żeby śnieg pod podeszwami skrzypiał przyjemnie. Ten śnieg, po którym biegłem był albo mocno ubity albo już rozpuszczony z solą i do tego było ślisko.

Jak się biega w takich warunkach? - tak samo jak się chodzi: wolno, ostrożnie i z nogami napiętymi, jakbyśmy kroczyli po lodzie... Ale najbardziej motywującą rzeczą do biegania w zimie są spojrzenia i myśli mijanych ludzi. Widać podziw, zaskoczenie, ale też kompletne niezrozumienie. No bo jak to? Biegać w zimie??? Z odpowiednim nastawieniem i odpowiednim ubraniem to nic nadzwyczajnego.

Mam nadzieję, że gorący prysznic i szklanka ciepłej wody z sokiem z cytryny pozwolą mi na ukończenie całego planu treningowego od 11 listopada do 4 stycznia. Póki co czuję się doskonale - nie kicham, nie prycham, nie mam kataru, nie dolegają mi zatoki, nawet nie mam bóli głowy. Jedyna rzecz, która doskwiera to obolałe mięśnie. Ale to akurat dobrze - znaczy, że się napracowały! :-)

Zima w okolicach Krasnobrodu:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz