wtorek, 31 grudnia 2013

Powołujemy stowarzyszenie!

Uwaga!

W najbliższą sobotę - 4 stycznia 2014 r. o godzinie 18:00 najprawdopodobniej w Kazamacie Bastionu Wschodniego I (miejsce imprez muzycznych, obok starej Bramy Lwowskiej) organizujemy pierwsze walne zebranie
Stowarzyszenia Rozbiegany Zamość
Bardzo zależy nam na frekwencji, dlatego jeśli nie jest Ci obojętne, co biegowego i okołobiegowego dzieje się w Zamościu przyjdź i wesprzyj nas w tej inicjatywie.

Gorąco zachęcam!

PS. Miejsce zebrania może się zmienić dlatego najlepiej śledzić wpisy na naszej grupie facebookowej:
http://www.facebook.com/groups/465241113563172/
PPS. Zmieniamy miejsce na Browar Zamojski. W kazamacie byłoby nam za zimno :)


niedziela, 24 listopada 2013

Druga Dycha do Maratonu w Lublinie

Między Pierwszą a Drugą Dychą minęły ledwie 2 miesiące (63 dni dokładnie), a mi wydawało się, że tej Drugiej Dychy to nigdy się nie doczekam.

Dzień zaczął się dość niemrawo - nie specjalnie ekscytowałem się wyjazdem, a nawet przez chwilę rozważałem rezygnację z wyjazdu. Ale to tylko przez chwilę. Bardzo negatywnie nastrajała mnie myśl, że jadę do Lublina sam. Normalnie powinna towarzyszyć mi MKŻ, ale przez jakieś kilka (kilkanaście?) następnych miesięcy nie będzie to możliwe. Żaden z biegających kolegów jakoś też nie wybierał się na dyszkę i tak oto wyszło, że jechać musiałem sam.

Kiedy wyjeżdżałem z Zamościa przeciwko sobie miałem też pogodę - zaczęło padać. Cały ranek był jakiś taki na "nie". Po drodze do Lublina trochę padało i było dużo mgieł. Byłem pewien, że bieg będzie się odbywał w podobnych warunkach. Na szczęście po dojechaniu na miejsce przestało padać, a mgły rozwiał niezbyt silny wiatr. Tylko chłodno jakoś tak było. Po dojechaniu na miejsce miałem jeszcze pół godzinki na odbiór pakietu startowego, przebranie się, zapięcie numeru startowego, rozgrzanie się, nawodnienie.

Organizatorzy po raz kolejny stanęli na wysokości zadania - wszystko grało jak należy. No, może oprócz nagłośnienia, które jeszcze ani razu podczas moich 3 występów na dychach nie zadziałało jak powinno (ale kogo by to obchodziło?).

Po tradycyjnym głośnym odliczaniu nastąpił start z miejsca, które bardzo dobrze już znam - okolice Zalewu Zemborzyckiego. Tyle, że tym razem nie biegliśmy ulicami, a lasem. Taki pomysł na urozmaicenie Dych to moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Bardzo przyjemnie biegło się leśnymi drogami, a dodatkową atrakcją było... BŁOTO, kałuże, badyle i ścisk. Na moje szczęście gleby nie zaliczyłem, choć raz byłem blisko. Taktyka na takie biegi jest prosta - widzisz kałużę to jej nie omijaj. To właśnie podczas usilnego omijania kałuż widziałem najwięcej nieciekawych akcji :) Przecież na mecie i tak wszyscy byliśmy mniej lub bardziej upaćkani błotem.

Wynik, który udało mi się uzyskać jest całkiem niezły biorąc pod uwagę, że nie zrobiłem sobie przerwy od piątku - łącznie przez te dwa dni przebiegłem 20 km.

Czas (z smsa od organizatora): 49:40 (netto: 48:50)
Miejsce OPEN: 220/735

W kategorii M30+: 69/205

Pozdrowienia dla P. i J.

A na koniec jak zwykle trochę zdjęć i muzyki.






Pchełka approved!

Co bieg złączył, człowiek niech nie rozłącza

Dziś 22 rocznica śmierci Freddiego, to może Queen:

poniedziałek, 11 listopada 2013

11 listopada na biegowo - zdjęcia

Udało się! Wprawdzie 9 osób to nie oszałamiająca frekwencja, ale... pierwszy krok zrobiliśmy. Spotkaliśmy się na wspólnym bieganiu i co najważniejsze - widziało nas bardzo dużo osób, które postanowiły tradycyjnie uczcić Święto Niepodległości.

A za rok...
















(mamy coś w planach)

Dorzucam jeszcze genialne zdjęcia od Wojciecha Kapuścińskiego:







środa, 6 listopada 2013

11 listopada na biegowo



Drogie biegaczki i biegacze! Truchtaczki i truchtacze! Biegający krótkie dystanse i te trochę dłuższe! Amatorzy, półamatorzy i zawodowcy!

11 listopada to dzień szczególny w historii naszego kraju. Dlaczego nie mielibyśmy go uczcić „po swojemu” – na biegowo? W wielu miastach Polski z okazji Święta Odzyskania Niepodległości organizowane są biegi okolicznościowe, ale nie w naszym mieście. Spotykając się tego dnia razem na wspólnym bieganiu moglibyśmy dać sygnał władzom miasta, że w naszym Idealnym Mieście biegacze są i że jest zapotrzebowanie na imprezy biegowe, a mieszkańców naszego miasta moglibyśmy zdopingować do uprawiania biegania lub innej formy aktywnego wypoczynku.

Spotkajmy się razem 11 listopada przy Rotundzie o godzinie 11:00. Stamtąd pobiegniemy w stronę Rynku Wielkiego, a następnie aż do ulicy Okrzei, gdzie skręcimy w lewo i biegniemy do ronda przy ul. Szczebrzeskiej. Skręcamy w lewo i dobiegamy aż do Podgrobla. Przy stadionie skręcamy w lewo, a przy Dzieci Zamojszczyzny w prawo. Biegniemy do ul. Sadowej, dalej prosto aż do Odrodzenia, skręcamy w Odrodzenia, a potem w Partyzantów i dalej prosto aż pod sam Ratusz. (dokładna mapka poniżej)

Trasa biegu ma około 11 km. 

Serdecznie zapraszamy zamościan i biegaczy z okolic. Podziel się tym wydarzeniem w swojej szkole, miejscu pracy, wspomnij swoim znajomym, udostępnij na swojej tablicy – im będzie nas więcej tym lepiej!

Do zobaczenia w poniedziałek!

P.S. Pokażmy się z dobrej strony – niech nasz ubiór świadczy o naszym stosunku do tego święta: pomyślcie o biało-czerwonych elementach, koszulkach itp.


piątek, 1 listopada 2013

Zapal świeczkę



Jakoś tak się składa, że co roku kogoś nowego można dopisać do listy muzyków, którzy już odeszli i nigdy więcej nie zachwycą nas swoim geniuszem.


Jeff Hanneman (1964-2013), Slayer


Lou Reed (1942-2013), The Velvet Underground


Ray Manzarek (1939-2013), The Doors

niedziela, 20 października 2013

Poszukiwań końca czerwonej ścieżki spacerowej ciąg dalszy

Tak, tak jak w tytule - trzeci raz (czy czwarty?) próbuję przejść/przebiec czerwoną ścieżkę spacerową o nazwie "Krasnobrodzkie wąwozy" i za każdym razem gubię drogę... (Tym razem wciągnąłem do zabawy P., któremu mówiłem, że pojedziemy zrobić 5 km, a wyszło... dwa razy więcej.) Gdyby zdarzyło się to raz, to ok, pomyślałbym sobie, że pewnie nie zauważyłem gdzieś na drzewie znacznika, albo... coś tam. Ale stało się tak po raz kolejny, co mogę już chyba bez wątpienia zrzucić na fatalne oznakowanie ścieżki... Nie poddam się i któregoś razu znów wybiegnę poszukać końca tego uroczego szlaku, a tymczasem trochę zdjęć:




















Po zdjęciach widać, że zanim ruszyliśmy w las, pobiegliśmy jeszcze wokół zalewu, gdzie do zdjęć (niechętnie) pozował biały łabędź.

Pozdrowienia dla WuY! Mam nadzieję, że w końcu uda nam się jakoś zgrać (choć już było nieźle dzisiaj - widzieliśmy się przy samochodach). :)

A na koniec wariaci z Frontside (w czwartej minucie teledysku jest coś ekstra!):


- Piękna historia, Lordzie Daron.
- Coo? Twój stary jest Darkthron!
- Coo?! Wy psy! Wy psy!

poniedziałek, 7 października 2013

Krasnobrodzkimi drogami leśnymi

Ostatnio jakoś tak się składa, że nie mam czasu biegać po Zamościu i całe moje byle jakie bieganie (roztrenowanie) odbywa się w miejscu mojej i MKŻ pracy, czyli w Krasnobrodzie.

Od zawsze perspektywa biegania w tamtym miejscu była dla mnie bardzo kusząca, ale nie bardzo mi się udawało to zrobić - a to czasu nie było, a to chęci brakowało, albo wchodziły kwestie ekonomiczne.

W ostatni wtorek miałem do wyboru albo siedzieć na tyłku i czekać na MKŻ prawie dwie godziny, albo wziąć do pracy ciuchy do biegania i ruszyć do lasu. Wyszło ponad 11 km po wspaniałych leśnych dróżkach...

Potem w sobotę na facebooku napisałem, że następnego dnia jadę do Krasnobrodu i czy ktoś miałby ochotę pobiegać po lesie. Odezwał się Ł. Mieliśmy pobiec Pętlą Jakubowicką - drogą rowerową, wyznaczoną między Krasnobrodem a Hutkami. Łącznie około 16 km. Niestety moja orientacja nie pozwoliła na zrobienie dokładnie tego, co zaplanowałem, ale prawie 18 km udało się zrobić, żadny zwierz nas nie zjadł i nie zgubiliśmy się w lesie.

Dziś z kolei chciałem skusić się na czerwoną ścieżkę spacerową - "Krasnobrodzkie wąwozy". Początek ścieżki i pierwsza połowa poszła bez problemów, natomiast końcówka jest albo fatalnie oznaczona, albo jestem zupełnie ślepy. Wróciłem w sumie tak, jak pobiegłem we wtorek. Może gdyby nie czekająca MKŻ jakoś zdołałbym odnaleźć resztę ścieżki? Miało być około 4 km, wyszło niemal 10... :)

I w sumie przez 3 treningi w Krasnobrodzie wyszło 39 km bardzo przyjemnego biegania po lesie, podbiegów i zbiegów, wspaniałych widoków i mimowolnego ładowania psychicznych akumulatorów.












































A na koniec zespół z Grecji, który mocno pozytywnie zaskoczył mnie swoimi kompozycjami i najważniejsze - wokalem. Tak sobie myślę, że gdyby nasz Vader miał takiego wokala, to polubiłbym ich tak jak Japończycy, a tak... Słuchamy: