piątek, 29 marca 2013

Zima nie odpuszcza

Jest 29 marca. Dalej biało. Dziś znowu troszkę popadało - żebyśmy przypadkiem o wiośnie nie zaczęli myśleć...

czwartek, 21 marca 2013

Pierwszy dzień wiosny

Dziś pierwszy dzień wiosny, tej kalendarzowej, a za oknem dalej biało. I nie zapowiada się, żeby się coś miało zmienić szybko. Na dziś w prognozie zapowiadają śnieżyce i nawet do 25 cm (???) śniegu...



Zimo, wy... wynoś się już!

wtorek, 19 marca 2013

Zimno... muzycznie

Na dworze jest tak beznadziejnie, że nic się nie chce. Dosłownie. Drugi dzień nie wychodzę biegać, bo mi się po prostu nie chce. Ale udało mi się 8 dni z rzędu pobiegać. Zrobiłem w zeszłym tygodniu 60 km, więc z jednej strony można trochę odpocząć, ale z drugiej... jakoś tak ciągnie, żeby wyjść.

Tak wyglądałem po powrocie z biegania w czwartek (14.03), dzień przed wielkim powrotem zimy:

(bardzo wiało i padał śnieg z marznącym deszczem)


Żeby nie było, że nic nie ma, to dziś trochę muzyki powklejam.


Bardzo melodyjna piosenka, która "leciała" na  TVP2 popołudniami ("Clipol", "Czad komando"). Ach te czasy - muzyka w mediach miała swoją wartość. Artyści, w większości, byli artystami przez duże "a", nie to co dzisiejsi "idole" z programów telewizyjnych, albo córeczki tatusiów z plecami / kieszeniami wypchanymi brudną forsą...

Nawet Ira była inna:


Gadowski poczuł hajs iiiiiiiiiiiii... popłynął z nurtem. ("only trash flows with mainstream")

Piosenki miały świetne teksty:






I bujać się było przy czym na rockotekach:




...i oczywiście nieśmiertelne "zamienię każdy oddech..." (nawet dresiarze na "Inwazji mocy" to śpiewali...HA! HA! HA!):


...piosenka, której nie dało się nie zaśpiewać (zaryczeć):


...kolejna ryczanka:


Dżem: (mmmmmmmmmmmmmm)


i moim zdaniem największa artystka polskiej sceny:


sobota, 9 marca 2013

Pierwszy 1000

Jutro bez większego problemu wyjdę przebiec te 8 km, które mi zostały do osiągnięcia pierwszej magicznej liczby - 1000 przebieganych kilometrów!

A żeby uświadomić wszystkim w jak ponurym kraju żyjemy podam następujący fakt: w moich pumach z goretexem, które mam od października, a w których biegam, kiedy jest mokro/chlapa/śnieg mam już zrobione 450 km! Czyli prawie połowę tego co w ogóle przebiegłem.


Podsumowanie lutego