wtorek, 19 lutego 2013

108

Zaczynam odliczanie pozostałego czasu do maratonu. 108 dni - wydaje się, że to dużo, ale jak analizuję plan treningowy to uderza mnie myśl, że szybko to zleci...

Oficjalnie od 17 lutego rozpocząłem przygotowania specjalnie pod to wielkie w moim życiu wydarzenie. Po drodze będzie jeszcze dyszka w kwietniu, ale to pikuś i nie ma z czym porównywać...

Zaczynam powoli, spokojnie i chyba z rozwagą. Dwa pierwsze treningi po nieco ponad 6 km. W piątek pierwszy fartlek, a w sobotę długi bieg. Jestem ciekaw ile kilosów nabiję w pierwszym tygodniu treningów.

A przy okazji nabijania - dziś strzeliło mi równo 900 przebiegniętych kilometrów. Czyli w marcu będzie pierwszy tysiąc. Jak to brzmi! Gdyby mi ktoś jakiś czas temu powiedział, że w okolicach tych ferii zimowych przebiegnę niemal TYSIĄC kilometrów to parsknąłbym śmiechem. A gdyby jeszcze do tego dodał, że w czerwcu wystartuję w maratonie... puknąłbym się w czoło. A tu proszę! :)

W naszym życiu czasem dzieją się naprawdę dziwne rzeczy...

Przypominam sobie czasem, jak w czerwcu 2012 r. biegałem nad Łabuńką i pewnego dnia starszy (duuuużo starszy) pan siedzący na ławce zagadnął mnie zapytaniem: "Kiedy start?" A ja mu jedynie odpowiedziałem z uśmiechem, że biegam tak tylko, dla zdrowia. Może jeszcze spotkam tego pana nad rzeką i podziękuję mu za motywację.

Ale zanim zrobi się ciepło (tak było dzisiaj):



Na rozgrzanie:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz