Ostatnio jakoś tak się składa, że nie mam czasu biegać po Zamościu i całe moje byle jakie bieganie (roztrenowanie) odbywa się w miejscu mojej i MKŻ pracy, czyli w Krasnobrodzie.
Od zawsze perspektywa biegania w tamtym miejscu była dla mnie bardzo kusząca, ale nie bardzo mi się udawało to zrobić - a to czasu nie było, a to chęci brakowało, albo wchodziły kwestie ekonomiczne.
W ostatni wtorek miałem do wyboru albo siedzieć na tyłku i czekać na MKŻ prawie dwie godziny, albo wziąć do pracy ciuchy do biegania i ruszyć do lasu. Wyszło ponad 11 km po wspaniałych leśnych dróżkach...
Potem w sobotę na facebooku napisałem, że następnego dnia jadę do Krasnobrodu i czy ktoś miałby ochotę pobiegać po lesie. Odezwał się Ł. Mieliśmy pobiec Pętlą Jakubowicką - drogą rowerową, wyznaczoną między Krasnobrodem a Hutkami. Łącznie około 16 km. Niestety moja orientacja nie pozwoliła na zrobienie dokładnie tego, co zaplanowałem, ale prawie 18 km udało się zrobić, żadny zwierz nas nie zjadł i nie zgubiliśmy się w lesie.
Dziś z kolei chciałem skusić się na czerwoną ścieżkę spacerową - "Krasnobrodzkie wąwozy". Początek ścieżki i pierwsza połowa poszła bez problemów, natomiast końcówka jest albo fatalnie oznaczona, albo jestem zupełnie ślepy. Wróciłem w sumie tak, jak pobiegłem we wtorek. Może gdyby nie czekająca MKŻ jakoś zdołałbym odnaleźć resztę ścieżki? Miało być około 4 km, wyszło niemal 10... :)
I w sumie przez 3 treningi w Krasnobrodzie wyszło 39 km bardzo przyjemnego biegania po lesie, podbiegów i zbiegów, wspaniałych widoków i mimowolnego ładowania psychicznych akumulatorów.
A na koniec zespół z Grecji, który mocno pozytywnie zaskoczył mnie swoimi kompozycjami i najważniejsze - wokalem. Tak sobie myślę, że gdyby nasz Vader miał takiego wokala, to polubiłbym ich tak jak Japończycy, a tak... Słuchamy: